„Muszę powiedzieć, że dzieci, które nie mają koszmarów w wieku około siedmiu lat, nie są normalnymi dziećmi; każde siedmioletnie dziecko miewa koszmary co najmniej dwa trzy razy w tygodniu. Dlaczego? Gdyż jest to wiek, w którym muszą rozróżnić kochać od kochać i pożądać. Dla dziecka ojciec i matka kochają się, niemniej muszą chronić swe pożądanie i intymność własnej sypialni.” Zapraszamy do przeczytania fragmentu książki ZROZUMIEĆ DZIECKO. Rozmowy o wychowaniu Francoise Dolto.
Kochać, kochać z „pożądaniem”
(Przebudzenia nocne)
Pomówmy jeszcze o dzieciach, które budzą się w środku nocy i zaczynają płakać.
W jakim wieku?
Chodzi o małą trzyletnią dziewczynkę, która – jak twierdzi jej matka – jest dzieckiem bardzo zrównoważonym. Jednakże od trzech miesięcy budzi się co noc. Więc matka przeprowadziła wśród znajomych małą prywatną ankietę wśród swych koleżanek. One także mają malutkie dzieci, które budzą się często trzy czy cztery razy w ciągu nocy. „Poszłam do pediatry, by mu powiedzieć, że nie chcę, by dzieciak budził mnie w nocy, że długo tego nie wytrzymam. Poprosiłam go o środki uspokajające dla dziecka, lekarz mi odmówił. Ja jednak jestem za środkami uspokojenie i powrotem do pieluszek na noc”.
Dlaczego za powrotem do pieluszek? Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Zgadzam się, że jest to trochę zaskakujące…
Chodzi tu o dużą dziewczynkę, już trzyletnią: to nie to samo co budzenie się w nocy malutkich dzieci…a w przypadku tej dziewczynki trwa to dopiero od trzech miesięcy…A trzy lata to wiek, w którym dziecko interesuje się różnicą płci. To wiek, w którym mała dziewczynka pała gorącą miłością do ojca. Matka nie wspomina o swoim mężu, ale zapewne musi spać w łóżku ze swoim mężem. Wydaje mi się, że dziewczynka chciałaby mieć towarzysza lub towarzyszkę snu, tak jak jej mama.
Zresztą matka pisze, że kiedy mała się budzi to po to tylko by wołać: „Mama! mama!”, albo „pić!”, albo „tata!”, a jeśli nie ma reakcji, następuje dramat, krzyki.
Dobrze zapewne zrobiłoby tej dziewczynce, gdyby to ojciec przyszedł czasami ją uspokoić, mówiąc jej: „Cicho! Mamusia śpi. Wszyscy powinni teraz spać. Śpij”. Matka mogłaby wprowadzić małe zmiany w sypialni dziecka. Żeby dziecko zawsze miało w zasięgu ręki, na stoliczku nocnym, szklankę wody. Często „siusiu do łóżka” (mówię o tym ze względu na pieluszki, o których ona wspomina) znika, gdy dziecko ma pod ręką wodę. Rodzicom wydaje się to paradoksalne! A to bierze się stąd, że dziecko trochę zaniepokojone czy niespokojne potrzebuje wody. A pierwszym sposobem na „zrobienie wody” jest nasiusianie do łóżka, a drugim – napicie się. Toteż, gdy dziecko robiące do łóżka, ma pod ręką szklankę wody, to ją wypije. Niewykluczone, że dziecko to ma lęki nocne. To normalne w wieku trzech lat. Powracają one w wieku siedmiu lat, w postaci koszmarów. W wieku trzech lat chodzi o przebudzenie; dziecko szuka mamy, znowu staje się malutkie i chce być obok niej, jest to bowiem wiek, gdy dziecko rośnie i zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jest dziewczynką albo chłopcem. Można w dzień pobawić się z dzieckiem w ciuciubabkę albo zaciemnić pokój; założyć jej przepaskę na oczy i udawać że jest noc; dziewczynka powinna wstać, coś robić, zapalać i gasić światło itd., starając się nie budzić przy tym ojca ani matki. Wydaje mi się, że dzięki zabawie i tłumaczeniu dziecku pewnych rzeczy doskonale zrozumie ono, że należy zostawić rodziców w spokoju; trzeba powiedzieć dziewczynce, że jak będzie duża, to też będzie miała męża, ale teraz jest malutka, nawet jeśli nie jest już dzidziusiem. Wydaje mi się, że ta dziewczynka nie wykazuje się jeszcze samodzielnością. Trzeba na przykład pomóc jej w wyborze ubrania, uczesania, przy robieniu całej masy drobnych rzeczy. Jest to wiek, w którym dziewczynka zaczyna być kokietką. Matki mogą dzieci oduczyć powracania dzieci do „gniazda” nocą, popychając je do samodzielności za dnia. No cóż, co by tu jeszcze powiedzieć? W ogóle nie rozumiem tej historii z pieluszkami. Jeśli doszło aż do tego, to znaczy, że to dziecko robi jeszcze siusiu do łóżka?
Na to wygląda.
Ale czy istotnie dziecko niepokoi się tym , że robi siusiu w nocy?
Wydaje mi się, że matka mówi jej o zakładaniu pieluszek na noc, by odebrać dziecku pretekst do wstawania w nocy…
No właśnie, dziecko mówi o siusiu, bo wydaje mu się, że różnica płci polega na różnicy w robieniu siusiu. Moim zdaniem matka musi koniecznie jej wytłumaczyć, że chłopcy są innej płci niż dziewczynki, musi wymówić słowo „płeć”, że tu nie chodzi o siusiu. Powiedzieć córeczce, że jest ładną dziewczynką, potem stanie się panienką, a później kobietą jak jej matka. Ale źródłem problemu może być to, że to trzyletnie dziecko jest jeszcze zamknięte w łóżeczku z drabinką i że nie może z niego wyjść na siusiu. Ojciec powinien po prostu zdjąć drabinki albo zmienić łóżko.
Słowo również o środkach uspokajających.
Lekarz ma absolutnie racje; środki uspokajające urządzają jedynie matkę. Niemniej z korzyścią dla matki by było, a bez szkody dla dziecka, by córka poszła czasem spać do koleżanki. Gdyby to dziecko poszło spać do kuzynki, lub przyjaciółki, po tygodniu byłoby już po wszystkim. Myślę, że w wieku trzech lat jest zazdrosne o rodziców, którzy śpią w jednym łóżku. W każdym razie nie chodzi o to, by dziewczynkę karcić czy uspokajać, lecz zrozumieć, co się z nią dzieje. Czy to dlatego, że jej ciało rośnie i łóżeczko jest dla niej za ciasne, infantylizuje ją w pewnym sensie, czy to z powodu rozwoju inteligencji, która pozwala jej zauważyć „siusiu”, to znaczy różnicę płci, na temat których nie utrzymała uspokajających słownych objaśnień, ze strony matki. Szpikowanie budzącego się w nocy dziecka proszkami nie jest wyjściem z sytuacji. Trzeba zrozumieć, że ono się rozwija fizycznie i intelektualnie. Należy działać w kierunku rozwiązania pierwszego z problemów i porozmawiać z nim o drugim.
Jeszcze dwa listy. Pierwszy pochodzi od babci, drugi od matki. Mowa tu o troszkę starszych dzieciach, które sprawiają specyficzne problemy. Oto list od babci, która niepokoi się swym jedenastoletnim wnukiem. Chłopiec nadal robi siusiu do łóżka od bardzo dawna, mimo powtarzających się wizyt u lekarza: Co nam Pani poradzi, by wyrósł z tego wielkiego upośledzenia? Co jeszcze możemy zrobić?”.
Tej babci odpowiedziałabym tak: miło z jej strony, że zadaje pytanie. To dziecko jest już duże, samo powinno się zająć swym rozwojem seksualnym. Gdyż trzeba powiedzieć prawdę: u chłopców problem robienia siusiu do łóżka jest zawsze związany z problemem płci. Nie wiem, czy rodzina, zwłaszcza ojciec, niepokoi się o swojego syna. Nie mówi się o ojcu. Zdaje się, że jest mowa o starszym bracie.
Ale to pisze babka.
Trzeba, aby ta babcia dała chłopcu jak najwięcej inteligentnego uczucia, nie koncentrując całej swojej uwagi na siusiu czy nie-siusiu. Co do niego samego, to może, jeśli mu to nie przeszkadza, zasięgnąć porady u jakiegoś specjalisty. Chodzi o koncyliacje lekarsko-psychologiczno-pedagogiczną. Ten chłopiec, jeśli jest zaniepokojony może z kimś porozmawiać, teraz, zanim jeszcze dojrzeje płciowo. Ale również, nie należy wyrabiać w nim poczucia winy, za to, że nie panuje nad zwieraczami, co jest oznaką niedojrzałości psychicznej, za którą być może i babcia, i rodzina ponoszą winę.
Inny list dotyczy czternastoletniego młodzieńca. Od siódmego roku życia – czytam – chłopiec ten ma chorobliwy strach przed ciemnością. Usypia, a gdy obudzi się czasem w środku nocy, wówczas ogarnia go lęk.
Zaczęło się, gdy miał siedem lat. Muszę powiedzieć, że dzieci, które nie mają koszmarów w wieku około siedmiu lat, nie są normalnymi dziećmi; każde siedmioletnie dziecko miewa koszmary co najmniej dwa trzy razy w tygodniu. Dlaczego? Gdyż jest to wiek, w którym muszą rozróżnić kochać od kochać i pożądać. Dla dziecka ojciec i matka kochają się, niemniej muszą chronić swe pożądanie i intymność własnej sypialni. Dziecko samo, w ciemności, pełne jest niepokoju. Chłopiec ten od siedmiu lat przeżywa te same niepokoje, teraz ma czternaście lat i już najwyższy czas, by poszedł porozmawiać z psychoterapeutą, najlepiej mężczyzną, by mógł swobodnie wyrazić swe koszmary i zrozumieć ich sens. W wieku siedmiu lat – można to powiedzieć każdemu – dziecko ma koszmary dotyczące śmierci swych rodziców. Jest to zdrowy objaw, rzecz normalna i nie do uniknięcia. Jego wczesne dzieciństwo musi w nim umrzeć: to znaczy „umrzeć dla mlecznej mamusi” i dla „mlecznego tatusia” . Prawdopodobnie coś takiego nie dokonało się u tego chłopca w tym wieku. Teraz jest zbyt późno, by dać odpowiedź na falach eteru. Temu dziecku potrzebna jest rozmowa z psychoterapeutą.
Fragment książki ZOZUMIEĆ DZIECKO Rozmowy o wychowaniu Francoise Dolto.
Polecamy każdemu rodzicowi, by poczuł się spokojniej i pewniej wobec problemów i wątpliwości, które pojawiają się w trakcie wychowania dziecka.
Zapraszamy na konsultacje do psychologów i psychoterapeutów specjalizujących się w pracy z dziećmi.